Seriale.Seriale.Seriale
Lubicie seriale prawnicze? Dziś, obalam mity o prawnikach. Także jeśli traktujecie serialowe światy jako alter ego rzeczywistości to lepiej nie czytajcie dalej.
Zacznę od mojej ulubienicy, primabaleriny seriali prawniczych – Magda M. Pamiętacie? Prawdziwy majstersztyk, dopracowana w każdym calu, od kropek na każdej części garderoby do kształtu grzywki pani mecenas. W ogóle kształt fryzury robi całą robotę, bo w zasadzie skupia na sobie całą uwagę, cała reszta jest ledwie tłem. Trudno się bowiem skoncentrować na fabule, o ile w ogóle jakaś się tam gdzieś pomiędzy grochami, a grzywką pojawia. Jeśli mierzyć sukces bohaterki i serialu w kategoriach edukacyjnych to niewątpliwie odniosła sukces. Ludzie myślą, że tak wyglądają i pracują prawnicy.
Wszyscy jak jeden mąż chodzą do sądu. Snują się po sądowych korytarzach niczym widmo z III części Dziadów powtarzając swoje refreny „pozew”, „apelacja”, „powódka”. Konsultant wzbił się na wyżyny wyszukując stosowne zwroty jakie mogą paść z ust prawnika w takich wnętrzach. Chapeau bas!
Jak już spełnią swoją misję w sądzie wracają do swoich nieskazitelnie czyściutkich biur, z pustymi biurkami i zajmują się przekładaniem akt grubości jednej kartki z jednej strony biurka na drugą. Sekretarka w tym czasie robi im kawę, żeby nie musieli brudzić mecenasowych rąk obsługą ekspresu do kawy. Biznesy budują na sprawach o odwołany ślub albo urwane lusterko w samochodzie. I wszyscy znają się na sprawach karnych oraz rozwodach rzecz jasna.
Na pytanie klienta gdzie jest pan mecenas albo pani mecenas zawsze pada odpowiedź: w sądzie. Pewnie, bo gdzie mógłby być prawnik. A jak coś pisze to najpewniej jest to pozew.
I jeszcze te sądy, które procesują sprawy praktycznie z dnia na dzień. Zamykają rozprawę, żeby ją znowu otworzyć kolejnego dnia. To hit! I kończą sprawy maksymalnie po dwóch rozprawach. Normalnie żyć nie umierać.
Aż mnie korci, żeby się jeszcze trochę bliżej przyjrzeć się serialowej pani mecenas, która w życiu prywatnym ma dylematy życiowe na poziomie pięcioletniej dziewczynki, ale za to jak burza rozwiązuje wszystkie problemy swoich klientów. Również życiowe, bo jak wiadomo tym głównie zajmują się prawnicy. Jest strasznie zapracowana tą sprawą z aktami grubości ołówka, ale jednocześnie ma dużo wolnego czasu na rozmowy z kotem, jedzenie popcornu z lodami i spacerowanie po Polach Mokotowskich i rozmyślanie „kocha mnie czy nie kocha”. Nie mniej uroku posiada jej sympatyczny „kolega”, a potem ktoś więcej, w zawsze za dużych marynarkach i okularach. Jak on prowadzi sprawy i ten etos honorowy podkreślany w co drugim dialogu. Tak, dokładnie tak właśnie myślą i rozmawiają ze sobą prawnicy…
W kolejnym serialu Prawo Agaty, pani mecenas ma już dużo lepszy outfit i fryzurę. Podejście do życia też dojrzalsze. Cała reszta nie odbiega od serialowej sztamby. Sądy procedujące z dnia na dzień, sprawy o miedzę i bieganie po ulicach w poszukiwaniu świadków, którzy będą zeznawać na korzyść jej klienta. To i tak lepiej niż pani mecenas z najnowszej telewizyjnej produkcji, która rozkopuje groby czy jeździ po dziuplach w poszukiwaniu świadków. W przerwach pomiędzy piciem na umór i obrażaniem wszystkich dookoła. Zawsze na podstawie umowy pełnomocnictwa.
MIT nr 1 – NIE KAŻDY PRAWNIK ZAJMUJE SIĘ ROZWODAMI I SPRAWAMI KARNYMI. Co więcej są wśród nas tacy, którzy ostatnio z prawem karnym zetknęli się na drugim roku studiów. Serio. Można bez tego żyć i wykonywać zawód.
MIT nr 2 – NIE KAŻDY PRAWNIK JEST W SĄDZIE, JAK GO NIE MA W KANCELARII. Jak również są wśród nas tacy, którzy tam w ogóle nie byli w charakterze pełnomocnika. Serio.
MIT nr 3 – SPRAWY W SĄDZIE TRWAJĄ NAJKRÓCEJ KILKA MIESIĘCY I TO NIE WIEM CZY NIE OBSTAWIAM ZBYT OPTYMISTYCZNIE. Najdłuższa, ze spraw, która przetoczyła się przez naszą kancelarię trwała 15 lat. Serio. Średnio trwają 3-4 lat. Jedna instancja, szczególnie w Warszawie.
MIT nr 4 – ŚREDNIO PROJEKT MA 1-2 SEGREGATORÓW, A NAJCZĘŚCIEJ KILKA RAZY WIĘCEJ. Naprawdę nie wiem jak Magda M. wciskała wszystko do teczki A4 lekkiej jak piórko.
MIT nr 5 – SĄDY KOLEJNY TERMIN ROZPRAWY WYZNACZAJĄ NAJWCZEŚNIEJ ZA PÓŁ ROKU. No może jak sąd gospodarczy, sprawny to szybciej. Ale w Warszawie czasem i rok czekamy.
MIT nr 6 – PRAWNICY NIE WYGŁASZAJĄ KWIECISTYCH MÓW na każdej rozprawie. Mowa jest na koniec, jeśli jest. A słuchanie świadka czasem może trwać i dwie godziny, rzadko kończy się po pięciu minutach, jak w serialach.
MIT nr 7 – PRAWNICY RZADKO PRACUJĄ W TERENIE, NA CMENTARZACH, NA ŚRODKU JEZIORA W POSZUKIWANIU CIAŁA, W DZIUPLACH PRZESTĘPCÓW CZY MIESZKANIACH ŚWIADKÓW.
MIT nr 8 – PRAWNICY RZADKO PRACUJĄ NAD JEDNĄ SPRAWĄ, PAMIĘTAJĄC WSZYSTKO ZE SZCZEGÓŁAMI, ŁĄCZNIE Z NUMERAMI TELEFONÓW, BEZ ZAGLĄDANIA DO AKT.
Ale jest i dobra strona tych seriali. Ocieplają trochę wizerunek prawnika, jako osoby sympatycznej (no może poza Chyłką) i bardzo empatycznej.
Miłego dnia! R.