KROPKA czyli o tym jak stałam się literackim faszystą
MIGAWKI Z ŻYCIA

KROPKA czyli o tym jak stałam się literackim faszystą

W świecie idealnym ten wieczór obfitowałby w magię, miłą niespodziankę i mały bukiet kwiatów.

A stał się obroną „kropki.”

– Czemu ty wszędzie te kropki wstawiasz w smsach❓ – pada zdanie z drugiego końca kanapy. W głosie mojej rozmówczyni wyraźnie słychać wyrzut. Unoszę wzroku zdziwiona, bo kropka od lat kojarzy mi się z czymś ważnym w zdaniu. Ostatni akord, wieńczy dzieło. Must have. Zdanie powinno kończyć się kropką, chyba że kończy się trzykropkiem lub innym znakiem interpunkcyjnym.

– Bo zdanie kończy się kropką❓ – moja odpowiedź, czy raczej pytanie zawieszone w gęstniejącej od irytacji atmosferze domowego ogniska wydaje mi się pytaniem retorycznym.

Moja rozmówczyni najwyraźniej nie tylko nie podziela mojego punktu widzenia, ale prezentuje skrajnie odmienny pogląd.

– To przestań tak robić. Kropka na końcu zdania jest zła. To nie jest jakiś esej tylko SMS❗️ Przestań wstawiać te kropki.

Zaskoczenie malujące się na moje twarzy tylko podnosi temperaturę i tak już dość gorącego powietrza.

– Kropka zostaje.– odpowiadam – Nie będę pisać bez kropek. Nie oddam kropki.

– Jesteś literackim faszystą. I ta buźka szydera! To jest mega niefajne! – dorzuca coraz bardziej poirytowana

– Ale że 🙂? Przecież to uśmiech, radość. Dobry sygnał.

Oczami wyobraźni widzę lecące w moją stronę kontrargumenty, niczym lotki w środek tarczy w darcie. Tylko to ja jestem tą tarczą.

-Muszę cię tyle jeszcze nauczyć. – pada zdanie wieńczące, niczym rzut podwójnie punktowany.

Gdybym miała to jakoś spuentować i wyjść z twarzą to powiedziałbym, że wolę być jednak w życiu kropką, niż przecinkiem.

To jak wstawiacie kropki w smsach? Miłego wieczoru:), Renata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *