BLONDYNKA
MIGAWKI Z ŻYCIA

BLONDYNKA

Ostatnio w czasie videokonferencji, jeden z jej uczestników, pewne znaczenie, choć niewielkie jak sądzę może mieć to że był to mężczyzna, odkrył że jestem blondynką.

Wyglądało na to, że dla niego było to odkrycie na miarę odkrycia Ameryki przez Kolumba. Tak przynajmniej wywnioskowałam z niedowierzającego spojrzenia z jakim mi się przyglądał. Wyjaśniam, że do tej pory przy okazji różnych projektów rozmawialiśmy głównie za pośrednictwem mail (taka specyfika komunikacji w IT), nie poznaliśmy się osobiście.

Zaczęliśmy spotkanie przy włączonych kamerach, początkowo rozmowa dla rozluźnienia dotykała tematów raczej ogólnożyciowych i humorystycznych. Widzę, że mi się człowiek przygląda i chce coś powiedzieć. Wskazuje na to jego mowa ciała i coraz bardziej przenikliwe spojrzenie. Chwilę z tym walczył, ale wreszcie wziął głębszy oddech i podzielił się z nami swoimi przemyśleniami. Powiedział:

– „Pani jest zaprzeczeniem typowej blondynki. W życiu bym nie powiedział, że Pani jest blondynką”.

I widzę, że jest to szczere. Uśmiecham się tylko, bo zawsze bawią mnie takie uwagi. Mam dystans do koloru włosów i ocen innych na temat mojej osoby. Choć ciśnie mi się na usta pytanie: „A jakaż to jest typowa blondynka?”. Tłamszę tę potrzebę w sobie. Korciło mnie ogromnie, żeby temat po drążyć, ale wiecie rozumiecie spotkaliśmy się aby pogadać o czymś zupełnie innym, cały zespół ludzi na linii, także trzymam pokerową twarz, oczy utkwione w drafcie umowy, gadam o meritum, a w środku trzęsę się ze śmiechu. Poza protokołem dowiedziałam się, że chodzi o to że znam się na IT, nadążam za ich tokiem myślenia i mądrze mówię. Jednym słowem że jestem trochę w tym IT jak „superkomórka burzowa” albo „ognista tęcza na niebie” czyli rzadkie zjawisko.

Wiadomość dnia, dla niektórych być może na miarę odkrycia żarówki przez Edisona: otóż są na tym świecie blondynki, które ogarniają nowe technologie, dobrze prowadzą samochód, nie mają potrzeby rozmowy w czasie filmów, są skuteczne, same na siebie zarabiają i mówią to co naprawdę myślą. Nie jestem żadnym wyjątkiem.

Jak zgasły światła kamer i wyszliśmy ze świata on-line, rozmyślałam trochę o „typowej blondynce” i stereotypie jej dotyczącym. Wymyśliłam, że same jako kobiety jesteśmy sobie winne. Jak by nie patrzeć strategia „na blondynkę” czyli „jestem zagubiona i głupsza od ciebie, kotku” króluje na salonach. Pozwala na załatwienie sobie wielu rzeczy, bo gdzieś tam pod stołem odbywa się pokrętne załatwianie swoich potrzeb. Jak w tej reklamie: „Misiu dołożysz mi do połowy samochodu? On: „Dobrze” a potem pyta: „A skąd masz pierwszą połowę”, na co ona z miną niewiniątka: „Nie mam.” Czyli robi z siebie głupszą niż jest żeby osiągnąć swój cel. A on się na to zgadza. Czyli mężczyźni też zawalili i się przyczyniają.

Może wynika to trochę z modelu wychowywania dziewczynek, którym nie mówi się, że są mądre, wartościowe, twórcze i mogą mówić co myślą itp, tylko daje się im przekaz, że mają być ładne, ładnie wyglądać, uśmiechać się i być słodkie, bo tylko wtedy dostaną od świata to co chcą. Często działa to w stosunku do ojców dziewczynek, a potem naturalnie przenosi się do świata innych mężczyzn. Takie luźne obserwacje.

Z drugiej strategia manipulacji „na blondynkę” często też jest stosowana przez mężczyzn. Byłam świadkiem nie raz, szczególnie w świecie korporacji. „Jestem zagubiony i głupszy od ciebie szefie.” Że o polityce nie wspomnę.

Także sporo mamy jako ludzie do zrobienia żeby wyjść z tych stereotypów.

Miłego wieczoru! R.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *