SPACER WŚRÓD KAMIENI
spacer
MIGAWKI Z ŻYCIA

SPACER WŚRÓD KAMIENI

Byłam wczoraj na spacerze wśród kamieni. W miejscu spotkań żywych ze zmarłymi, ale i często pierwszych, po latach spotkań żywych z żywymi. Miejscu spowitym ciszą, która rozbija nasze serce na milion kawałków, bo towarzyszy się komuś w jego ostatnim spacerze. Taki ostatni dotyk dłoni z tego świata. Ostatni uścisk i serca dotyk. Kondukt maszerujący pośród alejek z nagrobkami ma w sobie coś mistycznego wijąc się niczym czarny wąż między nagrobkami. Niektóre nagrobki są wyblakłe albo powywracane, uschnięte liście, trawa nieskoszona, widać, że od lat nikt tu nie zaglądał. Inne wyglądają dostojnie i schludnie ubrane w świeże kwiaty i płonące znicze.

Historia czyjegoś życia zamknięta pod kamieniem.

Każdy krok stawiany na wąskich alejkach wprowadza nas coraz głębiej w ciszę tego miejsca. A może w naszą własną ciszę? Taką, który każdy z nas ma gdzieś w środku, a którą często tak niechętnie odkrywamy.

Można w tym miejscu bez wstydu gubić łzy, cicho westchnąć albo głośno szlochać. Szczególnie gdy słyszy się dźwięk trąbki, przeszywający powietrze niczym wypuszczona z łuku strzała. Podobno nic tak nie brata życia ze śmiercią jak muzyka. Tylko słów już żadnych nie da się dodać, chyba że do żywych. Tylko czy śmierć albo żal można w słowach zmieścić, próżne chyba to gadanie. Ile tych nie wypowiedzianych zostanie już z nami na zawsze i umrze z nami? Czasem ciążąc jak kamienie. Nigdy nie wiadomo, jak się będziemy czuli po wyjściu z cmentarza: czy będzie nam lżej, czy ciężej na duszy? R.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *